programy
kategorie

Koronawirus a bezrobocie. "Wzrost do 10-13 proc. na koniec roku"

Pandemia koronawirusa wywołuje kryzys, który prowadzi do zwiększenia bezrobocia, Polacy boją się masowych zwolnień. - Spodziewamy się, że bezrobocie sięgnie między 10 a 13 proc. na koniec tego roku. Prognoza jest obarczona dużą niepewnością, bo nie wiemy, jak zareaguje rynek pracy, jaka będzie struktura odpływu zatrudnienia, bo część osób przejdzie na emeryturę. Nie wiemy też, jak chętnie przedsiębiorcy będą korzystać z nowej tarczy, która nagradza utrzymanie zatrudnienia. Wzrost bezrobocia jest nieunikniony - powiedział w programie "Money. To się liczy" Piotr Bartkiewicz, ekonomista Banku Pekao S.A.

Tranksrypcja:Tak wy jako PKO S.A. - prognozujecie do jakiego poziomu do b...
rozwiń
No spodziewamy się, że bezrobocie sięgnie jakieś między 10%, a 13% na koniec tego roku.
Dużą niepewnością jest obciążona ta prognoza, co wynika i z faktu, że nie wiemy jak w takiej sytuacji zareaguje rynek pracy do końca.
Nie wiemy, jakie będą, jaka będzie, że tak powiem struktura odpływów z zatrudnienia.
Po prostu część osób przejdzie na emeryturę z pracowników starszych i ich nie zobaczymy w statystyce bezrobocia.
No i wreszcie też nie wiemy jak chętnie przedsiębiorcy będą korzystać z nowej tarczy, która przewiduje jednak nagrodę dla przedsiębiorstw za utrzymanie zatrudnienia na niezmienionym poziomie.
Zobaczymy jak to się będzie rozgrywać, no wzrost bezrobocia jako taki jest nieunikniony naszym zdaniem.
Natomiast co do tego do jakiego poziomu dojdziemy na koniec roku, to tu jest bardzo duża niepewność i dlatego też podałem pewien zakres.
Do niedawna jeszcze bezrobocie było takim tematem wśród ekonomistów, o którym się nie rozmawiało.
Bo de facto nie była to informacja, która w jakikolwiek sposób, kogokolwiek rozgrzewała.
Bo wszyscy wiedzieliśmy tylko, że to spada. Teraz będzie wzrastało. Pan prognozuje, że nawet dwukrotnie może wzrosnąć.
To teraz pytanie brzmi tak: czy ten wzrost bezrobocia będzie gwałtowny? I to będzie za marzec, za kwiecień, za maj?
Będziemy to widzieli z tym trzymiesięcznym opóźnieniem, związanym z tym, że no mniej więcej tyle ludzie są na etacie?
Czy to się rozłoży w czasie dlatego, że kryzys, uderzy w nas za 3, za 6 miesięcy, za 9 miesięcy?
Bo będziemy mieli mniejszy popyt, bo będziemy mieli wystraszone społeczeństwo? I po prostu firmy stopniowo, ale będą zwalniały. Który scenariusz jest pana zdaniem bardziej realny?
Myślę, że nie ma w ogóle sprzeczności między tymi dwoma scenariuszami, które pan podał.
Bo jakby część zwolnień już się wydarzyła i w tym momencie mamy pracowników nawet na trzymiesięcznych wypowiedzeniach.
Więc to już się wydarzyło, to już miało miejsce i to się wydarzyło w marcu, to się dzieje w kwietniu.
Więc tych ludzi zobaczymy w statystyce bezrobocia pewnie latem, ale nie ma się co oszukiwać.
Sytuacja gospodarcza po odmrożeniu gospodarki nie będzie idealna i będziemy wracać do poziomów aktywności, sprzed no można powiedzieć kryzysu czy sprzed recesji.
Przez wiele, wiele miesięcy i to też będzie miało swoje przełożenie na rynek pracy.
No musimy pamiętać, że są sektory, które na wiele kwartałów mają zupełnie nieadekwatne rozmiary, że tak powiem, bo popytu na nie nie będzie.
O ile mogę sobie wyobrazić, że będziemy chodzić do restauracji, o tyle nie będziemy chodzić do restauracji tak chętnie i tak często, jak to miało miejsce wcześniej.
Natomiast jak będzie wyglądała turystyka w tym nowym COVID-owym świecie, to nikt tego do końca nie wie, no ale można śmiało założyć, że turystyki zagranicznej my w tym roku nie zobaczymy wcale.
Więc to zatrudnienie nie ma ekonomicznego sensu prawdopodobnie.
I tutaj będziemy mieli cięcia, niezależnie od tego, co się będzie, że tak powiem szeroko w gospodarce, bo to po prostu jest jakaś tam zmiana strukturalna, która się będzie rozkładać w czasie.
14 reakcji
5
9
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)