FED - Amerykańska Rezerwa Federalna - w niedzielę w nocy poinformował o cięciu stóp procentowych niemal do zera.
I jednocześnie zapowiedział wielki plan pompowania pieniędzy w gospodarkę. Amerykanie czują, że idzie wielki kryzys?
Na pewno gospodarka zwolni. Pytanie na ile tutaj polityka pieniężna może pomóc. Samo cięcie stóp procentowych zapewne dużo nie pomoże - ważniejsza jest płynność.
W każdym wypadku musimy pogodzić się z tym, że gospodarka zwolni. Jeżeli ludzie nie zrobią zakupów, czyli jednocześnie też nawołujemy do ograniczenia aktywności.
To to będzie miało wymiar gospodarczy. Jeżeli mówimy ludziom, żeby nie chodzili do restauracji, czy nie wyjeżdżali na wakacje, to automatycznie te usługi nie zostaną wytworzone.
Czyli mam rozumieć panie doktorze, że czego by nie robiły banki centralne, to i tak sytuacja będzie zła?
Gospodarka spowolni. Nie możemy jednocześnie mówić ludziom: obniżcie aktywność. A potem oczekiwać, żeby spadek aktywności nie był widoczny w PKB.
Oczywiście będą przesunięcia. Zmniejszy się wartość dodana w turystyce czy pewnie w handlu. A wzrośnie na przykład w wydatkach na opiekę zdrowotną.
No bo tam jest przekierowywana aktywność społeczeństwa. I o jakim wzroście gospodarczym w ogóle możemy mówić? Czy są szanse, że cokolwiek jesteśmy dzisiaj w stanie prognozować?
Czy to jest jedna wielka niewiadoma i z tym musimy się pogodzić? Bardzo dużo niewiadomych. Proszę pamiętać, że ekonomiści opierają się na prognozach epidemiologów.
Które też są obarczone bardzo dużym błędem. Jedni mówią, że peak dopiero przed nami, inni mówią, że zostanie to na trwałe z nami.
Także od tego jak będzie rozwijała się epidemia, będzie zależał wpływ na gospodarkę.
W przypadku SARS-u mieliśmy gwałtowne hamowanie, ale potem było odbicie. Nie było takich trwałych konsekwencji.
Ale tam zasięg epidemii był znacznie mniejszy.