aborcji. Wyrok, który został już opublikowany. Pytanie, czy Unia jakoś pomoże polskim kobietom?
Bo środowiska kobiece nawołują do tego, aby korzystać z pomocy prawnej i pisać skargi do Europejskiego Trybunału Praw
Człowieka. Pytanie tylko, czy jest to skuteczne i czy to w czymkolwiek może pomóc?
Przede wszystkim warto powiedzieć, że Unia Europejska nie ma żadnych kompetencji w tym zakresie. Może
ogólnie wyrażać pogląd dotyczący
łamania [...] interpretuje
to orzeczenie, to tak, to wtedy będzie to przedmiotem zainteresowania Unii Europejskiej,
a przede wszystkim Parlamentu Europejskiego. Natomiast w sprawach rodziny, aborcji, takich rzeczy, nie
ma Unia Europejska żadnych kompetencji. Także tutaj zarówno
szukanie, że tak powiem w cudzysłowie, ratunku jak i obwinianie Unii
Europejskiej nie ma najmniejszego sensu.
Co teraz z losem kobiet, z kwestią aborcji w Polsce? Bo rozpoczyna się oczywiście
teraz też dyskusja polityczna na ten temat. Pana zdaniem, jakie będą dalsze działania, dalsze kierunki, co się stanie z
tą sprawą?
To jest znów sprawa partii rządzącej, strzelili sobie w stopę, mówiąc przysłowiowo.
No nikomu to nie było potrzebne, żeby rozpoczynać dyskusję na ten temat. Jak
wiemy, od '97 roku nikt się tym w sensie prawnym nie
zajmował. Natomiast, no cóż, będzie kontynuacja tak, będzie
kwitło
podziemie aborcyjne i te kobiety, które będzie na to stać, a które będą zdecydowane, będą wyjeżdżać
do Czech, Niemiec, na Słowację czy gdzie indziej tam, żeby tych aborcji dokonywać. Co
jest oczywiście
smutne w istocie.