Ja staram się unikać słowa "protest", ale niech będzie, że akcja prozdrowotna. Problem, który
się pojawił, to jest problem - znaczy to jest bardzo szerokie pytanie
"dlaczego protestujemy" czy też dlaczego jest taka akcja.
Symbolicznym aktem, powiedzmy, braku szacunku wobec środowiska, które przelało czarę goryczy, była decyzja
o odsunięciu w czasie egzaminów ustnych. I cała jakby otoczka tego, co się działo
w związku z tym, czyli przesunięcie ich najpierw o dwa miesiące, kolejnego dnia zmiana decyzji, że jednak mają być zdawane teraz.
Czyli tak naprawdę działanie ze strony Ministerstwa Zdrowia, które powoduje, że kilka tysięcy lekarzy zamiast zachować się pacjentami, będzie
siedziało przez miesiąc albo dwa miesiące w domu. No i to jest dosyć poważny problem. Natomiast musimy sobie powiedzieć jasno, że
poza tymi egzaminami ustnymi, które są tylko jakąś częścią problemu tak naprawdę
i były tym tym punktem zapalnym, to
jednak jesteśmy zupełnie nieprzygotowani do trzeciej fali koronawirusa. Znowu nie ma sprzętu, znowu nie ma miejsc
w szpitalach, znowu karetki nie mają dokąd jeździć. Wzywa się ludzi przymusowo do pracy i jesteśmy już przy trzeciej
fali, już drugi raz, jeśli nie trzeci, nie jesteśmy na to gotowi. Bo podejrzewam, że przy pierwszej fali też nie byliśmy gotowi, tylko
akurat udało nam się zrobić tak, że nie nadeszła z taką mocą. Natomiast ta trzecia fala jest większa niż druga i co,
znowu się jej nie spodziewaliśmy? No to niestety są absurdy zarządzania system ochrony zdrowia ze strony pana ministra i
dzisiaj wydaje mi się, że już gdzieś środowisko jest na tyle zmęczone, że kiedy pojawiają się te przymusowe wezwania
i nadal nie ma planów, co zrobić z tym systemem, żeby on działał dobrze, to po prostu ludzie mają dosyć. I my po prostu zachęciliśmy ich do
tego, żeby zastanowili się nad tym, czy gdzieś nie ma wskazań do tego, żeby zadbali trochę o siebie. Bo proszę pamiętać, że my od
ponad roku pracujemy na pełnych obrotach, nierzadko wyrabiając po dwa etaty albo więcej w miesiącu.
Jest naprawdę mnóstwo ludzi, którym właściwie naprawdę należy im się zwykły odpoczynek chorobowy.
Służba zdrowia jest absolutnie przeciążona, rzeczywiście pracownicy medyczni mają bardzo pracy.
Ale rozłóżmy to wszystko na czynniki pierwsze. Chodzi o ustny egzamin specjalizacyjny. Popiera was w tym, aby tego
egzaminu ustnego nie było, między innymi prezes Naczelnej Izby Lekarskiej profesor Andrzej Matyja.
Mówią o tym wszyscy lekarze specjaliści, że tak naprawdę wy jesteście potrzebni od razu do leczenia, a nie do wkuwania teraz w domu,
kiedy jest środek epidemii. Ale co na to Ministerstwo Zdrowia, co ono wam odpowiada?
Przede wszystkim zacznijmy od tego, że na pytanie "co odpowiada nam Ministerstwo Zdrowia?" należy powiedzieć wprost - Ministerstwo Zdrowia nie odpowiada
nic, ponieważ pan minister nie raczył odpowiedzieć ani na żadne pisma kierowane przez Porozumienie Rezydentów, ani na pisma kierowane przez przedstawicieli
samorządu. Nie ma żadnej woli dialogu ze strony Ministerstwa. Są tylko informacje, które pan minister, jeżeli akurat najdzie go
ochota, to poinformuję w radiu o tym, że następnego dnia podejmie jakąś decyzję. I my się dowiadujemy z mediów.
Nie ma dialogu. Nie ma nawet chęci podjęcia tego dialogu. Nie mamy odpowiedzi na pismo, nie ma nic.
Nikt nie dzwoni, nikt jakoś się specjalnie nie interesuje. Dostajemy tylko informacje o tym, że będzie
tak albo będzie inaczej, te informacje się zmieniają raz na jakiś czas. Więc "co na to
Ministerstwo Zdrowia?" - z mojego punktu nic. Nie dostałem żadnej odpowiedzi.