Drożyzna w nadmorskich kurortach? Czytelnicy wysyłają nam "paragony grozy", ale innego zdania są włodarze turystycznych kurortów, którzy ruszyli z akcją "Odkłamujemy Bałtyk". - Jeśli chodzi o naszą gminę i tę część wybrzeża, ceny są porównywalne do tych z zeszłego roku. Wszystko zależy, gdzie klient idzie i jaki lokal wybiera. Są lokale, gdzie za obiad płaci się 10-12 zł, a są lokale, gdzie za posiłek płaci się 60-80 zł. Chcę powiedzieć, że akcja, którą prowadzimy, wynika z tego, że nie zgadzamy się, by pokazywać paragony, które często wprowadzają w błąd - mówiła w programie "Newsroom" WP burmistrz Mielna Olga Roszak-Pezała. - Klient ma wybór, może wybrać tańszy lub droższy lokal, takie paragony zaburzają rzeczywistość, pokazując wygórowane ceny. Wiele osób popiera naszą akcję, paragon za 300 zł nic nie mówi, bo nie wiemy, ile osób składało to zamówienie. Turyści chętnie wybierają naszą gminę, a jeśli naprawdę byłoby tak drogo, to pewnie wybieraliby inne...
rozwiń