chce pan pokrzyżować patriotyczny plan Daniela Obajtka, który chce polskie
media - robi to, zrobił to - polskie media przejąć z niemieckich rąk, przejąć je
w polskie ręce i zbudować w ogóle multi-energetyczny, jak widzimy nie tylko multi-energetyczny, wielobranżowy tak naprawdę, prawdziwie polski
koncern. Dlaczego się panu to nie podoba?
Może jeszcze raz sięgnę w takim razie do Konstytucji, panie redaktorze, tak. Preambuła: "Jesteśmy
pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej ojczyźnie łamane".
No kiedy one były? Kiedy istniały urzędy cenzury na Mysiej, kiedy prasa była tylko i wyłącznie w
rękach państwowych, kiedy żeby udostępniać jakieś informacje, przekazywać, to trzeba było posługiwać
się prasą podziemną, nielegalną. Kiedy przekaz informacyjny był ściśle
kontrolowany na potrzeby rządzących. Po to mamy właśnie dywersyfikację własności medialnej,
abyśmy my mogli korzystać z wolności słowa.
Ale ja słyszę dzisiaj, panie profesorze, rządząca
większość mówi, że właśnie tej dywersyfikacji, tej różnorodności dzisiaj brakuje, bo zbyt dużo
mediów, zbyt duża część polskiego rynku jest skupiona w zagranicznych rękach. My mamy szczęście rozmawiać w polskiej grupie kapitałowej, w
Wirtualnej Polsce, ale nie usłyszy pan tego przy okazji rozmowy w bardzo wielu innych mediach, tak
mówią oczywiście rządzący. Trzeba to zmienić. Te proporcje własności trzeba w Polsce odwrócić.
Panie redaktorze, jesteśmy częścią Unii Europejskiej, a to oznacza, że obowiązuje
zasada wspólnego rynku i swobody przepływu kapitału. Tak że jakikolwiek inwestor, jeżeli
byłby zainteresowany nabyciem, prowadzeniem działalności na terytorium Polski, także w zakresie działalności medialnej,
nie powinien mieć w tym zakresie żadnych przeszkód. I nie możemy w kontekście mediów myśleć o tym, że kapitał
zaraz determinuje to, w jaki sposób dziennikarze się zachowują. W tym przypadku
dojdzie do sytuacji, w której koncentracja mediów będzie w rękach państwowych.
No dobrze, panie profesorze. Ale jaki jest konkretny, taki konkretny z punktu widzenia prawa, sens i cel pańskiego działania?
Czy to nie jest taka donkichoteria, na co pan tak naprawdę tym swoim działaniem w tym zakresie liczy? Na to, że zatrzyma ten proces, naprawdę?
To znaczy na razie, panie redaktorze, w
zakresie działań, które ja podejmuję, jestem zawsze śmiertelnie poważny. Jeżeli wysyłam jakieś
pismo, to...
I pan liczy na sukces?
...z bardzo konkretnym celem. Jeżeli w tym przypadku zaskarżyłem decyzję prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów,
twierdząc, że pan prezes nie dokonał rzetelnej analizy rynków właściwych, że w zasadzie pominął rynek prasy, tylko się
skupił przede wszystkim na rynku reklamy i promocji, to
wskazuje, że to może naruszać interesy Rzeczypospolitej w postaci
właśnie gwarancji wolności słowa, a jednocześnie złożyłem wniosek o wstrzymanie wykonania tej transakcji. Jeżeli
sąd się do tego przychyli, to ma ku temu odpowiednie instrumenty.
I liczy pan na to, że niezawisły sąd w Polsce tak właśnie zdecyduje?
Liczę, że tak. Panie redaktorze, mamy w Polsce 10 000 sędziów, rozumiem, że pan redaktor do tego
nawiązuje, i myślę, że nawet zeszły tydzień pokazał w dwóch wyrokach, że niezależni
sędziowie potrafią wydawać wyroki, będące obroną wolności słowa. Mam na myśli wyrok z
Płocka w sprawie tęczowej Maryi oraz mam na myśli wyrok w sprawie profesora Wojciecha Sadurskiego
wydany w ostatni piątek.