Ale pan prezydent jest zdystansowany do języków obcych. I chyba całym sobą, swoją wymową i swoim...
Czyli to był rodzaj takiego protestu? Że nie będziemy tutaj w obcych językach...
Tak chyba należy to interpretować, a mówiąc zupełnie poważnie. Trochę smutne, że na tych najważniejszych...
A powiedziałby to pan poseł po angielsku, że jest panu smutno? I'm very sorry, I'm very sorry.
A tylko tyle? Ale ja to jestem w Polsce, nie mam problemu z językiem. Wie pan, ja pracowałem przez kilka lat w firmie, gdzie mówiło się tylko po angielsku, więc nie mam z tym problemu.
Ja muszę pana zaskoczyć redaktora. Ale mówię to z tej perspektywy, że wiele rzeczy - w świecie gospodarki, w świecie biznesu, także i polityki, załatwia się na nieoficjalnych spotkaniach. To prawda.
Teraz ja będę zaskakiwany przez pana posła Gawkowskiego. Ja nie będę krytykował Andrzeja Dudy, bo generalnie nie wszyscy politycy muszą mówić świetnie w obcym języku.
Tyle, że pan prezydent Duda wielokrotnie mówił o tym, że tak jest. Nie wszyscy politycy muszą też być bardzo elokwentni, jeśli chodzi o język specjalistyki.
Przypominam, że to było w Davos. Mogło być to z wiedzy gospodarczej, pewnie niuanse słowne, które gdzieś tam pozostawały przez prezydenta nieznane.
Ale ważne jest, żeby bez względu w jakim języku mówimy, mówić mądrze. A ja słuchałem pana prezydenta Dudy w dwóch sprawach.
Dotyczących i międzynarodowej gospodarki, bo o tym była debata, i w sprawach dotyczących Polski.
I w jednym, i drugim pan prezydent mówi tak jak w Polsce. Między innymi kiedy opowiada o Konstytucji, o demokracji.
Kiedy mówi, że trzeba w Polsce wyczyścić, posprzątać. I to jest język, którego ciężko znaleźć angielskiego słowa, bo tam nie ma czyszczenia przez polityków. Lekcje angielskiego teraz zamykam.