- To była wojna, dzicz i szaleństwo, bałam się, że nas podpalą - mówi mieszkanka bloku sąsiadującego z podpalonym podczas manifestacji 11 listopada squatem na ul. Skorupki. - Płakałam jak płonęła tęcza, taki akt to wyraz ciemnoty - mówi z kolei kobieta zamieszkała w okolicach Placu Zbawiciela.