50-, 60-latków. Minister Michał Dworczyk wychodzi właśnie na konferencję, konferencja prawdopodobnie jeszcze trwa i
mówi: przepraszam, nie tak miało być, nie miało być terminów kwietniowych. Jak pan ocenia tę wpadkę? Drobna czy
bardzo duża?
Wie pan, no ja jestem w Radzie tej Medycznej przy premierze. Ustaliliśmy, zgodnie z zasadami,
że trzeba zaszczepić na przód najbardziej służbę zdrowia i wiekowych pacjentów i to się po części sprawdziło. Pacjentów
służby zdrowia prawie nie mamy, praktycznie się wszyscy zaszczepili. Tych wiekowych pacjentów z DPS-ów też już
nie mamy. Mamy niestety tych samotnych ludzi, gdzieś spędzających poza zestawem, którzy albo uważają, że to jest wymysł szatana,
bo mamy takie pogłoski, prawda, informacje, lub się nie zaszczepili, lub do nich nie dotarło. I to jest problem, bo oni niestety
przychodzą zaawansowani i umierają. I to są grupy, które należało szczepić w pierwszym rzucie, a następnie
pogłębić to, czyli jakby deeskalować do grupy młodszej z wielochorobowością. I to ustaliliśmy na Radzie.
I wszystkie inne decyzje są poza nami.
No dobrze, ale Michał Dworczyk mówi: ale mamy 1,8 milionów wolnych terminów, coś z nimi trzeba było zrobić. Jak
rozumiem taka była intencja, żeby coś z nimi zrobić.
Wie pan, ja nie chciałbym komentować. Pan minister Dworczyk ma oczywiście swoje schematy i różne inne
rzeczy. Społeczeństwo jest takie, jakie jest. Absolutnie
nie można szczepić czterdziestolatków przed osobami 60-letnimi na przykład z cukrzycą, z nowotworem,
bo to jest szaleństwo. Ale z drugiej strony, jak się te osoby nie chcą pojawiać, nie chcą szczepić, nie zapisują, no to
trzeba te szczepionki wykorzystać. To jest pewien taki dualizm decyzyjny. My jako Rada, jako eksperci uważamy,
że trzeba i absolutnie się upieramy, szczepić. Jeśli do miesiąca nie zaszczepią te grupy najbardziej narażone, te,
które po prostu ginął nam jako takie, z wielochorobowością i starsze wiekowo, należy otworzyć wszystkie te drive thru i szczepić wszystkich.
Ale to panie profesorze, ja zapytam inaczej,
w takim razie to jest drobna wpadka, którą można wybaczyć ministrowi, bo naprawił ją w ciągu
godziny, dwóch, czy to jest jednak coś, co pana trochę przeraża?
Nie, nie przeraża, wpadki się zdarzają każdemu, choć to jest zupełnie niepotrzebne i budzi zamieszanie i pogłębia w dalszym
ciągu brak zaufania i do władz, i do ekspertów. Eksperci na ten temat się nie wypowiadali. Absolutnie upieramy
się i jesteśmy zwolennikami wszyscy razem szczepić osoby starsze i z wielochorobowością. Skończy się, następnie
młodsi. Nie będą się chcieli szczepić - 30-latków szczepić nawet. Byle przerwać ta epidemię.