Tak, tak, śledziłem.
I co, było panu żal, że część tych klientów mogłaby na przykład przyjść po zakupach do restauracji państwa sieci?
Zawsze jest żal, jak nie można obsługiwać gości, jak nie
można wykorzystywać potencjału, który jest
wytworzony wcześniej. To
są ewidentnie cały czas straty.
Więc trudno o inną odpowiedź.
A jak pan myśli,
czy po tym ostatnim luzowaniu obostrzeń, kiedy jednak okazało się, że gastronomia
pozostaje dalej zamrożona, a otwarte będą od 12 lutego na przykład hotele, kina i teatry,
to czy branża będzie bardziej się buntować?
No ja jestem przekonany, że będzie się bardziej buntować, bo staramy
się to wszystko zrozumieć i postępowania, ale trudno jest wyjaśnić, dlaczego
otwierane są kina w tej chwili wcześniej przed gastronomią, skoro po poprzednim lockdownie było
otwarte trzy tygodnie później i
jeszcze podkreślano, że otwiera się kina dlatego, że jest to po sezonie. Teatry są zamknięte, kina
mają mało klientów, a restauracje były otwarte dla gości
trzy tygodnie wcześniej. Dzisiaj mamy odwrotną sytuację. Nie wiemy, co się zmieniło, bo tak jak
mówimy, cały czas nie mamy wiarygodnych danych, wiarygodnych badań.
Ale właśnie rządzący powołują się na
badanie opublikowane w czasopiśmie Nature, które mówiło o tym, że restauracje
są tym miejscem, w którym ponoć dochodzi do największej liczby zakażeń.
No tak, ale to są badania dotyczące pewnego jednego terytorium Stanów Zjednoczonych, z drugiej
strony pewnego rodzaju restauracji, z trzeciej z kolei nawyki Amerykanów i wymogi higieniczne w Stanach Zjednoczonych są troszeczkę
inaczej kontrolowane, inne niż w Polsce. W Stanach Zjednoczonych jak ktoś był w restauracji, to wie, że już o siódmej rano się już zapełniają.
Może trochę przesadzę, ale tam klient średnio chodzi 3 razy dziennie do restauracji, u nas raz
na kwartał. Więc myślę, że też wpływ na przenoszenie ma
to, jak wielu klientów się znajduje
w restauracji, jaki to typ restauracji i ja już chyba w którymś wywiadzie powiedziałem, no to równie dobrze róbmy sondaże popularności
politycznej polskich polityków wśród Amerykanów. Równie dobrze to będzie takie same science
fiction.
Czyli po ostatnim luzowaniu państwo na przykład rozważają, żeby się otworzyć, mimo obowiązujących obostrzeń?
Znaczy my nie rozważamy, żeby się otworzyć mimo obowiązujących obostrzeń. Tak jak mówiłem, póki
nie mamy pełnych danych, pełnej wiedzy, to zdrowie i życie jest tutaj najważniejsze. Natomiast jak
też mówiłem, branża się będzie buntowała, bo jakby nie ma - znaczy
w branży panuje przekonanie, że to jest wskazanie polityczne, to nie ma żadnych badań,
nie oparte to jest o żadną wiedzę. Też mówiłem w wywiadach - biznes lubi, jeżeli
o wiedzę opieramy swoje swoje działania. A tutaj nie możemy się doczekać żadnych wiarygodnych badań,
a jeszcze właśnie ostatnio to uruchomienie kin pokazuje,
i odwrotnie niż to było latem, pokazuje, że zupełnie tutaj żadnej logiki nie
ma i nie wiemy, jak zapadają decyzje.
A choćby można było zapowiedzieć, że jeżeli, nie wiem, po
tych dwóch tygodniach to luzowanie, które dotyczy przebywania na powietrzu się
sprawdzi, to od 1 marca czy od 5 marca czy 10 będą otwarte na przykład ogródki dla klientów. Może będzie
zimno, może będzie ciepło.
Ale na razie premie mówi, że nowe obostrzenia obowiązują na próbę przez dwa tygodnie.
No dobrze, ale można było zapowiedzieć, że po próbie będą otwierane inne powierzchnie na świeżym powietrzu, jak na przykład ogródki gastronomiczne. Nie
wiem, czy będzie ciepło, czy będzie zimno, czy goście będą mogli w ogródkach siedzieć, czy nie, są do tego podgrzewacze. Ale
skoro można przebywać na świeżym powietrzu, czyniąc inne działania, dlaczego nie można przebywać
w ogródku gastronomicznym?
Mogłoby to być na przykład wsparcie chociażby dla tych osób, które będą przebywały na stokach, na przykład, na nartach.