Rada, żeby nie brać telefonu do lasu jest conajmniej absurdalna. Nawet w lesie, który się zna, można się zgubić, może także dojść do wszelkiego rodzaju wypadków i niefortunnych spotkań trzeciego stopnia z leśną fauną czy florą, a w takich przypadkach poinformowanie odpowiednich służb, nawet 112, jeśli to zagrożenie życia, jest koniecznością. Od kiedy ciężko nadać bat sygnał z lasu, ludzie powinni mieć telefon naładowany, a jeśli o kleszcze chodzi, to zawsze można uruchomić tryb samolotowy.
Jeśli idzie o ścisłość, to już samo nie założenie kaloszy i nie oklejenie ich z nogawką dookoła nogi jest kuszeniem losu (przynajmniej takie są zalecenia tam gdzie mieszkam), bo coś może się schować w butach i kąsać. Ponad to, korelacja nie oznacza przyczyny, a powietrze przecinają fale radiowe o najroznieszych częstotliwościach, w ogóle fale elektromagnetyczne, zakładam że zwierzęta reagując na to cały czas, dostałyby kociego rozumu. Telefony rozwiązują obecnie więcej problemów niż stwarzają.
Noście naładowane i najlepiej, w miarę możliwości, z zapasem danych mobilnych oraz nawigacją.