Albo jest tyle, ile się chce. Dlatego, że budżet w tej chwili tak naprawdę finansuje się drukiem pieniądza.
Dopóki na krótką metę, póki nie myślimy o konsekwencjach tego, a w tej chwili - i to muszę powiedzieć, że większość ekonomistów mówi.
Naprawdę nie jest czas na myślenie o konsekwencjach. Oczywiście pod warunkiem, że te pieniądze są rzeczywiście wydawane na walkę z pandemią.
A nie na przykład na kupowanie głosów wyborczych.
To już powiedziałem, że akurat w przypadku podniesienia zasiłku dla bezrobotnych uważam, że niezależnie od kontekstu wyborczego to jest rzecz, którą należało zrobić.
Ale generalnie rzecz biorąc i pieniędzy jest, ile się chce, i pieniędzy nie ma wcale. Bo żadnych rezerw nie ma przecież.
Chyba wszyscy wiedzą, że wszystkie rezerwy, które były w budżecie zostały w ciągu poprzedniego roku przed pandemią przez rząd całkowicie przejedzone, czy prawie całkowicie.
Łącznie nawet z funduszem rezerwy demograficznej, który miał być wydawany za kilkadziesiąt lat na przyszłe emerytury.
Teraz po prostu trzeba drukować pieniądze i tyle. Być może w przyszłości zamienić ten druk, czy zachęcić ludzi, żeby kupili obligacje długookresowe i żeby ten dług troszkę zmienił się.
Z druku pieniędzy prostego na jednak jakiś rodzaj oszczędności.
Jesteśmy w tym dziwnym momencie, znowuż - z punktu widzenia normalnej ekonomii powiedziałoby się: dramat.
Pewnie będziemy mieli deficyt budżetowy przynajmniej 10% PKB. Przynajmniej.
A niektóre kraje będą miały pewnie i po 20% PKB. W związku z tym w normalnych warunkach powiedzielibyśmy: to jest jakaś katastrofa.
Tutaj grozi natychmiast załamaniem. Teraz żyjemy w świecie, w którym do czasu dopóki sytuacja jest nadzwyczajna, to mówimy trudno - trzeba to robić, nawet podejmując ryzyko.
I w związku z tym pieniędzy jest dużo. Wydanie ich na kupowanie głosów wyborczych.
Wydawanie pieniędzy na coś, co nie jest naprawdę niezbędne, jest przestępstwem w sensie ekonomicznym oczywiście. Nie wiem, czy prawnym.
Mogę tylko powiedzieć, że jest działalnością przestępczą w stosunku do społeczeństwa, do przyszłych pokoleń i do gospodarki, i tak dalej, i tak dalej.
Natomiast wydawanie ich na te działania, które są rzeczywiście niezbędne do tego, żeby ratować gospodarkę przed masowymi bankructwami, wielkim wzrostem bezrobocia i tak dalej, i tak dalej.
To są wszystko działania, które są uzasadnione, nawet jeśli trzeba je uznać za bardzo ryzykowne.
Także na pytanie pańskie, czy pieniądze są w budżecie na działania przedwyborcze, moja odpowiedź jest: nie - na działania przedwyborcze nie ma.
Na działania wszystkie, które służą ratowaniu gospodarki - tak.
Musimy ocenić, co czemu służy tak naprawdę.