programy
kategorie

Zagrożenie ze strony kosmicznych śmieci. "W końcu ktoś zginie"

Wzrost liczby kosmicznych śmieci to realny problem. Ludzkość wysyła na orbitę Ziemi coraz więcej satelitów, które mają określoną długość życia. Każdy nowy element, który nie zostanie potem sprowadzony na Ziemię, będzie tam krążył. Niektóre z nich mogą tam pozostać przez następne kilkaset lat. Badacze ostrzegają, że w końcu miejsce to będzie tak "zabrudzone", że używanie satelitów stanie się niemożliwe. - Jest stuprocentowe prawdopodobieństwo, że w końcu ktoś zginie. Nie mniej jednak szansa na uderzenie dużym kawałkiem kosmicznego śmiecia jest dużo niższa niż to, że trafi w nas piorun. Nadal wychodzimy w domu, więc proponuję aż tak bardzo się tym nie przejmować - mówi dr Anna Łosiak, geolog planetarny PAN.

Tranksrypcja:Pani doktor, ale dlaczego w ogóle my o tym dzisiaj mówimy. O...
rozwiń
podobno się nie pojawił w atmosferze. Od 30 lat tak dużego obiektu nie było.
No i po raz ostatni, kiedy Chiny wystrzeliły rakiety, podobno jej elementy uszkodziły budynki na Wybrzeżu Kości Słoniowej, prawda.
Więc to jest zupełnie realne zagrożenie. Ja sobie tak myślę... W zeszłym roku. No właśnie, coś nie tak jest z
tym gatunkiem ludzkim, który produkuje mnóstwo śmieci, z którymi nie radzimy sobie już nie tylko na powierzchni tej pięknej planety, ale także w okolicach.
I myślę sobie, że to prawdopodobnie tego, że coś się w końcu poważniejszego wydarzy, rośnie, skoro tych obiektów
więcej, a w związku z tym tych śmieci więcej. Absolutnie
tak. Jakby jest, w zasadzie nie ma, znaczy jest prawdopodobieństwo 100%, że w końcu
coś poważnego, że w końcu ktoś zginie. Niemniej jednak szansa na to,
że oberwiemy właśnie takim dużym kawałkiem kosmicznego śmiecia jest dużo,
dużo, dużo, dużo, dużo mniejsza niż to, że na przykład trafi w nas piorun. A nadal
wychodzimy z domu, więc proponuję aż tak bardzo się tym nie przejmować. Jest wiele więcej bardziej niebezpiecznych
rzeczy, które robimy codziennie, jak na przykład jazda samochodem. Więc to jest coś, co się na pewno zdarzy,
ale będąc na ziemi nie musimy się tym jakoś bardzo przerażać. Natomiast super
poważny problem jest, jeżeli chodzi o właśnie wzrost liczby kosmicznych śmieci w
kosmosie. Dlatego że każdy
błąd czy każda awaria, która właśnie prowadzi do tego, że jakaś
rakieta nie spadła tam, gdzie powinna, tylko właśnie sobie
przemieszcza się po orbicie, że,
nie wiem, jakiś fragment satelity oberwał mikro meteorytem,
zepsuł się, coś odpadło - każde takie wydarzenie powoduje wzrost liczby
takich kosmicznych śmieci. No i poza tym oczywiście sami intencjonalnie
wysyłamy coraz więcej satelit, które oczywiście mają określoną długość życia na
tej orbicie i każdy nowy element, który nie zostanie z powrotem sprowadzony na ziemię, będzie
tam krążył. Większość z nich na szczęście same z siebie spadają, szczególnie te, które są na niższej orbicie, dlatego
że tam nadal jest odrobina powietrza, w związku z czym za każdym razem jak się taki satelita z
jakąś cząsteczką powietrza zderzy, troszeńkę zwalnia,
troszeczkę schodzi na niższą orbitę, w końcu spala się w atmosferze. Ale niektóre z nich są
na takich orbitach, że wiemy, że będą krążyć przez następne kilkaset lat. I są przewidywania
takie, że w końcu niższa
orbita Ziemi, czyli tam, gdzie wysyłamy większość różnych satelit telekomunikacyjnych, jakiś
tam innych, będzie tak zabrudzona, że w zasadzie nie będzie można
wykorzystywać tych satelit. Dlatego że po prostu w bardzo krótkim czasie będą uderzane przez kosmiczne
śmieci. I dlatego właśnie bardzo istotne jest radzenie sobie z tego
typu problemami, co jak na razie nie wychodzi nam zbyt dobrze. Jedyną rzeczą, którą tak naprawdę w
praktyce się teraz robi, to jest śledzenie takich właśnie kosmicznych śmieci. I zresztą mamy bardzo
fajną też polską firmę, która pracuje dla Europejskiej Agencji Kosmicznej - Sybilla Technologies,
która śledzi kosmiczne śmieci, które tutaj krążą dookoła nas.
Jest też kilka innych firm pracujących dla innych agencji kosmicznych, które zajmują się
tego typu rzeczami i wtedy czasem, jeżeli z dużym wyprzedzeniem jesteśmy w stanie stwierdzić, że coś
właśnie ma szansę przywalić w jakąś inną satelitę, to czasem można trochę tą satelitę
przesunąć, zmienić trochę jej orbitę, tak żeby ominęła te większe kawałki. Ale niestety na inne, te
najmniejsze fragmenty, które najtrudniej jest śledzić, nie bardzo mamy wpływ.
A to nadal może spowodować gigantyczne problemy i większość, obecnie
co jakiś czas znienacka wyłączają się niektóre satelity, głównie dlatego że siadają im
źródła energii, to znaczy panele słoneczne, które mają taką największą
powierzchnię, więc po prostu największa jest szansa na to, że coś trafi w nie, właśnie taki
kosmiczny śmieć. I mogą po prostu odciąć źródło prądu
takiej satelicie, robiąc z niej po prostu kosmicznego śmiecia. Niestety. Od
czasu do czasu zdarzają się również zderzenia albo
intencjonalne - na przykład kilka lat temu był test,
niecałe 10 lat temu, był test chińskiej broni
przeciwsatelitarnej. Generalnie rzecz biorąc, zestrzelili
swoją własną satelitę, co spowodowało
znaczny wzrost liczby śmieci z fragmentów tej
satelity na orbicie. Czasem zdarzają się takie nieintencjonalne, nagłe zdarzenia, które
powodują, że bardzo dużo nowych śmieci powstaje i na przykład w 2009 dwa rosyjskie
satelity się zderzyły z bardzo dużą prędkością. I te fragmenty, które zostaną
stworzone w czasie jednego zdarzenia mogą później, kilka lat później uderzyć inną satelitę.
Śmiecimy, mówiąc krótko, pani doktor. Tak? I zresztą, jeżeli ktoś chce się dowiedzieć, jak to
może wyglądać taki, może odrobinę dramatyzowany sposób, polecam film
"Grawitacja", który dokładnie polega na tym, że w wyniku takiego zdarzenia następuje
cała wielka katastrofa, bo wszystko się zderza ze wszystkim. Co jak na razie nie
nastąpiło z takiej większej skali, ale nie jest wykluczone. Ale kto wie.
3 reakcje
1
2
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)