pierwszy weekend po otwarciu, dodatkowo walentynki, a kolejne weekendy jak wyglądają w kalendarzu?
Do momentu do którego możemy na dzień dzisiejszy kontynuować działalność, zainteresowanie jest stosunkowo
duże. Na tyle duże, że pozwala nam wypełnić jeden z naszych obiektów na 50%.
A właśnie, bo wy się przecież
otworzyliście w określonym terminie. To nie jest tak, że jesteśmy otwarci teraz bezterminowo, prawda? Wy też musicie planować swój biznes, ile?
Dwa tygodnie?
Tak,
dokładnie. No tutaj jest bardzo duże wyzwanie wynikające z logistyki postawienia potężnego hotelu z powrotem w stan
działalności. Na razie jeden z naszych obiektów funkcjonuje. Zainteresowanie
tym okresem, który jest tym okresem końca zimy, końca powiedzmy luźno pojętego okresu feryjnego,
bo wiadomo, że formalnie ferie już się zakończyły. To zainteresowanie jest na tyle duże, żeby pozwolić nam wypełnić 50%
obiektu.
Czyli w najbliższy weekend u was miejsca nie znajdę, nie ma szans, już jest zajęte wszystko?
Nie. Zgodnie
z przepisami te miejsca są już w stu procentach zajęte, w 100% z tych 50%.
Natomiast jeżeli chodzi o ewentualną możliwość działalności w wypadku
jej przedłużenia, no to nie jest tutaj powiedzmy hurra-optymizm, ponieważ
już zabroniono nam działalności w najlepszym okresie dla Zakopanego, dla wielu resortów górskich, jakim
były święta Bożego Narodzenia, Sylwester, ferie zimowe. Nawiązują do tego, co powiedział pan Wróblewski. Tutaj poziom
desperacji na Podhalu niektórych - miejmy też świadomość, że tutaj są rodzinne biznesy, tutaj
są ludzie, którzy prowadzą jednoosobowe działalności gospodarcze, którzy nie mieli możliwości uzyskania
jakiegokolwiek wsparcia z PFR-u, ponieważ na przykład nie zatrudniają ludzi na umowie o pracę, a prowadzą cały
czas duże, relatywnie powiedzmy, znaczące działalności, kilku, kilkunastu pokojowe. Na
nich polegają ludzie, jeżeli chodzi o dostawców, jeżeli chodzi o ludzi na umowach zlecenie i
ci ludzie są niezwykle zdesperowani. Może okazać się, że części tych lokalnych przedsiębiorców po prostu nie
będzie stać na dalsze niekontynuowanie działalności, ponieważ to już nie jest kwestia zysku czy zarobku.
Branżą hotelarska zarówno na Podhalu, jak i w Polsce, jest w opłakanej sytuacji i to, o czym
pan redaktor wspominał, rzeczywiście pojawia się coraz więcej informacji o obiektach, które już ciągnął ostatnimi
siłami i my jako branża bardzo się boimy, chociażby tego, że polskie rodziny firmy, z polskim kapitałem, będą
upadać.