programy
kategorie

Bunt przedsiębiorców. "Sądy stają po ich stronie"

Zdesperowani przedsiębiorcy otwierają biznesy. Co im grozi? - Sądy na szczęście same już stają po stronie obywateli. To decyzje związane z karami lub mandatami dotyczącymi łamania obostrzeń. My, prawnicy, od marca-kwietnia głośno wołamy, że nie wolno rozporządzeniem łamać naszych podstawowych, konstytucyjnych praw. Nie może być tak, że rada ministrów wydaje sobie rozporządzenie na podstawie bardzo ogólnej i niekonstytucyjnej delegacji ustawowej i rządzi naszym życiem - powiedziała w programie "Newsroom" adwokat Magdalena Wilk. - Przede wszystkim apeluję o spokój, o niewdawanie się w utarczki, tłumaczenia. To nic nie da, bo policjant i inspektor wykonują swoje obowiązki. Każdy ma prawo do nieprzyjęcia mandatu. Należy też czytać dokładnie protokół z kontroli sanepidu, czy wszystko, co tam jest zapisane, jest zgodne z prawdą - dodała.

Tranksrypcja:No właśnie, to spróbujmy porozmawiać o sytuacji przedsiębior...
rozwiń
biznes. W jaki sposób jest to motywowane, wszyscy wiemy, domyślamy się, słyszeliśmy - ratują swoje miejsca pracy,
swoją finansową przyszłość, przyszłość swoich pracowników bardzo często także. Mówią krótko: no musimy
się otworzyć, bo inaczej zbankrutujemy i pójdziemy na bezrobocie. Czy jest szansa, pani mecenas, na powodzenie takiej akcji - otwieram
się, ponieważ bardzo często się o tym mówi, te przepisy, na podstawie których mój biznes był dotąd zamknięty,
to są przepisy oparte o rozporządzenie, a nie o ustawę, w związku z tym słaba podstawa prawna. Kiedy pani słyszy takie
tłumaczenie, myśli pani "ja to obronię przed sądem"?
Sądy na szczęście już stają same po stronie obywateli. Coraz więcej jest rozpatrywanych skarg
i odwołań od decyzji, bądź związanych z mandatami, które to decyzję są związane z kolei z tym, że nałożone są na nas kary administracyjne
za otwarcie biznesu, bądź mandat za to, że łamiemy
obostrzenia. Trzeba było troszeczkę odczekać, ale my prawnicy od marca-kwietnia głośno wołamy,
że nie wolno rozporządzeniem ograniczać naszych praw i wolności osobistych, konstytucyjnych. Takich
podstawowych praw, jak możliwość przemieszczania się, jak prowadzenie działalności gospodarczej, jak
gromadzenie się czy manifestowanie. To są nasze konstytucyjne prawa i po prostu nie może
być takiej sytuacji, że Rada Ministrów wydaje sobie rozporządzenie na podstawie bardzo ogólnej
i niekonstytucyjnej delegacji ustawowej i rządzi naszym życiem, uważając, że
tak po prostu się mamy dostosowywać. Tak, pani mecenas ale jak wiemy, jak widzimy, to się po prostu dzieje. Zastanawiam
się, czy pani ma takiego klienta, może takich klientów, którzy proszą o interwencję, którzy się otwierają i proszą panią o zabezpieczenie prawne
tego procesu.
Ja mam bardzo szeroko prowadzony fanpage, na którym na bieżąco informuję o wszystkich
niuansach prawnych i także możliwościach obrony. I bardzo dużo ludzi, o czym świadczy wzrost jego popularności, szuka tam pomocy.
No właśnie, to porozmawiamy o tym, pani mecenas. Jak to w praktyce może wyglądać. Bo ja widziałem taką nagraną
przez jedną z telewizji interwencję policji właśnie w restauracji, która się otworzyła i tam towarzyszył prawnik,
prawda, właścicielowi tego interesu i on tłumaczył, na jakiej podstawie, na przykład no właśnie, mandat nie zostaje przyjęty. Co
się dzieje, gdyby pani miała towarzyszyć właścicielowi restauracji, który się dzisiaj otworzył i przychodzi policja, jak
słyszeliśmy przed chwilą rzecznika Komendanta Głównego z Sanepidem przede wszystkim, z inspektorem, przychodzi inspektor, przychodzi w towarzystwie policji i mówi:
nie wolno, złamanie przepisów, będzie kara. Pani mecenas stoi obok właściciela i co mówi?
Ja przede wszystkim apeluje o spokój. Żebyśmy się nie wdawali w niepotrzebne utarczki, jakieś tłumaczenia, że
właśnie inspektor czy policjant działa niezgodnie z Konstytucją. To na chwilę obecną nic nie da, na dłuższą metę, bo po
prostu zarówno inspektor, jak i policjant wykonują swoje obowiązki. Jeśli już ktoś uprzejmie zawiadomił o tym, że w naszym
lokalu coś się dzieje, to inspektor musi przyjść na taką kontrolę, policjant też musi przyjść na taką kontrolę. I
po prostu ja pilnuję takiej sytuacji, żeby każdy wiedział, jak wykorzystywać swoje prawa. Żeby
wiedział, że ma prawo do nieprzyjmowania mandatu, co się potem z tym wiąże, czego dalej można oczekiwać. Żeby też,
podpisując protokół, który jest mu przedstawiany po kontroli Sanepidu, żeby dokładnie
czytał, co w tym protokole jest napisane, żeby wiedział, że jeżeli cokolwiek jest tam napisane niezgodnie z prawdą albo nie
do końca ta,k jak być powinno napisane, to że może to prostować. Czyli na przykład odległość między stolikami, tak?
Jest zapisane, że odległość między stolikami wynosiła 1,5 metra, a tak naprawdę wynosiła 2,5 metra, to trzeba korygować. Oczywiście,
że tak. Jeżeli podpiszemy protokół, to tak naprawdę zgadzamy się z tym, co tam jest ustalone. No i potem oczywiście też
możemy w toku postępowania dowodowego wykazywać, że jest inaczej, ale lepiej jest dopilnować pewne rzeczy już na samym początku, po
to, żeby niepotrzebnie nie tworzyć pól konfliktu czy pól do dochodzenia czegoś, co
tak naprawdę jest oczywiste. Dlatego ponieważ właściciel, przedsiębiorca często jest w emocjach,
postawiony przed nową sytuacją, że musi się tej kontroli poddać, to prawnik jest też od tego, żeby te
emocje kontrolować i właśnie na zimno oceniać.
0
0
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)