programy
kategorie

Pandemia w Brazylii. Jak naprawdę wygląda tam sytuacja opowiada Polka mieszkająca w Sao Paulo

Gościem programu Newsroom WP była Martyna Zyskowska, Polka mieszkająca w Sao Paulo w Brazylii. Kobieta opowiedziała, jak aktualnie wygląda tam sytuacja związana z pandemią koronawirusa. Media pokazują dramatyczne zdjęcia z Brazylii. Polka mówi, że takie informacje docierają do niej głównie z zagranicznych źródeł, jednak osobiście nie widziała, aby było aż tak źle. Jednak jak zauważa kobieta, ten dramatyzm jest bardzo prawdopodobny. – Przez ostatnich kilkanaście dni w Brazylii umiera ponad 3,5 tys. osób dziennie, więc statystyki mówią same za siebie - twierdzi Martyna. Na pytanie, czy zwykli ludzie dostrzegają problem, czy żyją beztrosko, Zyskowska odpowiedziała, że z tego, co ona zauważa ludzie nie boja się samej choroby, jednak obawiają się społecznych konsekwencji takich jak: - Wzrost bezdomności, wzrost bezrobocia czego konsekwencja będzie wzrost przestępczości, napady z bronią w ręku etc. – wymienia w rozmowie Zyskowska. - Sytuacja jest dość chaotyczna, z...

rozwiń
Tranksrypcja:Troszeczkę dramatyczne te zdjęcia, które przed chwilą ogląda...
rozwiń
być może twoi znajomi też wyczuwają dramatyzm tych ostatnich tygodni, czy jest rzecz tak źle, jak my
to przed chwilą pokazaliśmy?
Absolutnie dramatyczne, koszmarne zdjęcia. Takie informacje rzeczywiście docierają tutaj
do nas - głównie z zagranicznych źródeł jednak. Ja po prostu nie jestem
w stanie potwierdzić tych informacji. Osobiście nie widziałam tych sytuacji. Ale te sytuacje są bardzo,
bardzo prawdopodobne. Przez ostatnie kilka dni zanotowane ofiary śmiertelne w Brazylii
to ponad 3,5 tysiąca osób dziennie. Więc te statystyki mówią same za siebie.
A co mówią ludzie na ulicach, twoi znajomi, jak oni do tego podchodzą? Dostrzegają problem, jest strach
czy raczej jest beztroska i brak zaufania w to, że ten koronawirus rzeczywiście istnieje?
Jaka postawa dominuje?
Rozmawiałam z kilkoma kierowcami Ubera. Wydaje się, że oni
nie boją się samej choroby, samego COVID-u,
ale boją się społecznych konsekwencji, które wynikają z pandemii. Mówię tutaj o wzroście
bezdomności, o wzroście bezrobocia - to w konsekwencji prowadzi do wzrostu przestępczości, takie
jak napady, napady z bronią w ręku. Wiem też
o ludziach, którzy przeprowadzają się z Amazonii do Sao Paulo, w
nadziei na lepszą opiekę szpitalną, tutaj w mieście, w
porównaniu z
ich rodzinnymi stronami. Więc sytuacja jest dosyć chaotyczna, powiedziałabym.
Z jednej strony
ludzie się boją, ale oczywiście z drugiej strony próbują kontynuować
swoje normalne życie - zapewnić byt rodzinie.
Boją się pewnie szczególnie ci, którzy nie mają tyle szczęścia i mieszkają w wielkich miastach, w których pewnie z
biedą być może nie mają do czynienia tak bardzo, jak ci mieszkańcy tych absolutnie dramatycznie biednych
przedmieść, prawda, wielkich miast. No tam koronawirus jest absolutną tragedią. Stamtąd się wydostać z koronawirusem
to chyba wielki problem, tak się domyślam.
Absolutnie, absolutnie. Ja na własne oczy tego nie doświadczyłam, ale z rozmów ze znajomymi
tak sytuacja właśnie wygląda i jest dramatyczna. No dobrze, obserwujemy teraz zdjęcia przez ciebie nagrane w Sao Paulo.
Wygląda na to, że ludzie próbują przynajmniej żyć zupełnie normalnie. Próbują zachować się normalnie, tak jak chyba wszędzie
na świecie. Sytuacja obok nich dramatyczna. Te informacje, jeśli docierają do nich, to pewnie nie są najlepsze, ale próbują żyć
możliwie najlepiej jak się da w tej trudnej sytuacji, tak? Tak to widzę.
Tak, absolutnie. No jasne, trzeba znaleźć sposób
na kontynuowanie życia, teraz w tygodniu jest Wielkanoc, więc ludzie przygotowują się do Wielkanocy. Chodzą
na zakupy. Ale trzeba powiedzieć, że dystans na ulicach ani w sklepach nie jest zachowywany, absolutnie nie.
Nie istnieje nawet w przychodniach czy szpitalach, nikt tego nie monitoruje, nie
pilnuje. Ludzie nie przestrzegają dystansu. Ale widzę, że maseczki są raczej dość powszechne, z tego co w tej
chwili zerkam na ekran na te twoje zdjęcia, z maseczkami kłopotu nie ma. No ten dystans rzeczywiście. Ale to jest, jak
ty to obserwujesz, jakieś takie typowe dla Brazylijczyków, czy zupełnie nie? Chyba wszędzie
na świecie w takich miejscach jak targowisko, sklep mamy z tym dystansem kłopot, prawda.
Tak, zdecydowanie. Tak, maseczek się używa oczywiście, ale są też osoby, które zdecydowanie odmawiają
noszenia maseczek i to
widać też na ulicach. Ale zwłaszcza od ostatnich dni i od kilku tygodni
tutaj w Sao Paulo, tutaj w stanie Sao Paulo, nie tylko w mieście Sao Paulo,
jest wprowadzona faza
czerwona, to znaczy większość sklepów jest zamknięta, są tylko otwarte sklepy spożywcze, apteki. Ale
też ludzie na przykład noszą podwójne maseczki. Tak że próbują
się chronić jak mogą, podczas
kiedy także próbują kontynuować swoje życie. Ale to bardzo ciekawe co mówisz, o tych administracyjnych ograniczeniach, bo chyba
nie do końca, nie od początku tak było, prawda. Że władze czy poszczególnych stanów, czy poszczególnych miast, czy w
ogóle ogólnokrajowe - myślę przede wszystkim o panu prezydencie Bozonaro - w taki sposób do koronawirusa podchodzili. Bo akurat prezydent Brazylii zdaje
się przez długi czas utrzymywał i chyba co do tego tak definitywnie nie został jeszcze przekonany, że
ten koronawirus to może nie do końca, że może to nie do końca jest takie groźne. No znamy takich liderów, zresztą
w Europie nawet także, takich trochę koronasceptycznych. Prezydent Brazylii chyba też taki jest.
Absolutnie tak, masz rację. Sytuacja jest zminimalizowana, szczególnie przez prezydenta Bozonaro. I najlepszym
tego przykładem jest jego wypowiedź z przedwczoraj, kiedy publicznie wypowiedział się, mówiąc, że dystans socjalny jest absolutnie zbędny.
A jak do tego ludzie podchodzą? No bo tak, z jednej strony być może przez długi, długi czas rzeczywiście ten koronawirus
ich nie dotknął, teraz coraz częściej się zdarzają pewnie, albo sami tego doświadczyli, ktoś z rodziny, może
ktoś ze znajomych - pewnie każdy ma kogoś takiego, kto jakoś z tym koronawirusem się zetknął i z powodu tej paskudnej choroby
cierpi. Czy oni, słysząc takie słowa prezydenta, widząc takie opieszałe reakcję władz, a
jednocześnie widząc w codziennym życiu też trochę innego niż w telewizji czy radiu, zaczynają podchodzić z dystansem do władzy?
[...] dużo frustracji, dużo bezradności. Ogólne takie podejście do tematu to, że nie
możemy i nie mogliśmy
liczyć na rząd, na władzę przez wiele lat w innych sytuacjach, tak że nie mamy
co liczyć na nich w tej sytuacji obecnie. Więc
musimy zadbać sami o siebie. To jest oczywiście bardzo smutna konkluzja, ale
tak to wygląda.
0
0
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)