Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nadal się nie zmienia. Od ponad dwóch tygodni koczują tam uchodźcy otoczeni Strażą Graniczną, nie mogący przekroczyć żadnej z granic. – Wpadliśmy w pułapkę Łukaszenki, sprytnego watażki, który nie jest już prezydentem w rozumieniu społeczności międzynarodowej po oszukanych wyborach (…). W akcji pomaga zapewne także spokojny i cichy prezydent Putin. Wpadliśmy w sidła. Brakuje mi pewnej politycznej zgody wszystkich partii co do tego, co dzieje się na granicy, ale to rząd powinien rozmawiać, informować i przekonywać opozycję do tego, co się dzieje – stwierdza gen. Jarosław Stróżyk, wiceprezes Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints. Ekspert dodaje, że nie widzi tu dobrego rozwiązania. – Łukaszenka nie zawróci tych ludzi, będzie ich wciąż pchał. Myślę jednak, że zapowiedział to już w maju, można było się szybciej przygotować – mówi gość programu „Newsroom”. Podkreśla, że jeżeli rząd chciał budował płot na granicy, to...
rozwiń