Tfuj. Na samą myśl już mnie mdli. Nie rozumiem, po co hipokryci z jednej strony uważają się za lepszych, bo są "vege" (po staremu: jarosz - czyli jarzynożerca), a jednocześnie kradną dawne nazwy mile łechcące wyobraźnię: smalczyk, parówka, wołowina vege, kotlet, bitki, masełko, mleczko, mleczko, flaczki, serek itd. Nie mają wyobraźni, by wymyślić własne nazwy? Np. siano na ostro, trawa w piwie, sojownik, kokos szympansa. Można też korzystać z nazw już istniejących potraw jarskich, albo nie wskazujących na surowiec, np. pyry deptane, fasolka w sosie, warzywa smażone, omasta, napitek jadło. Jak na razie, brak wyobraźni u jaroszów wskazuje, że pomysł, by w stosowaniu diety naśladować kozy czy krowy nie wypływa dobrze na mózg. Homo sapiens nie jest przeżuwaczem (nie ma dwóch żołądków), ani mięsożercą (ma za długi przewód pokarmowy), ale jest wszystkożerny. Niczego zanadto.

Ok. Możecie to sobie jeść. Tylko nie piszcie, że to jest deser !!! Wegańskie paskuctwo !

Przetańcie pierniczyć głupoty, pascha jest znana w Polsce i gości na stołach co najmnie 500 lat. Oczywiście są regiony gdzie jest mniej popularna, a czasami w ogóle nie znana, ale to są marginalne nic nie liczące się wyjątki

Na cholerę i jakaś pasza.

Pascha wielkanocna jadana jest tylko raz w roku, na Wielkanoc. Nikomu kilogramów nie przybędzie, chyba że zje 10 kilo . A weganie n iech se wymyślą swoja nazwę , bo pasche robi się z normalnego sera , nie tofu.

Lepiej zrezygnować , niż jeść takie świństwo. Jeśli ktoś dba o zdrowie przez cały rok /wykluczam uczulenia i alergie/ a w Wielkanoc zje kawałek sernika, to zejdzie natychmiast, czy za trzy dni ? Bez jaj i paranoi ! Śmieszą mnie i irytują te wegańskie odpowiedniki normalnych potraw . Gdy w markecie trafiam na przecenione specjały wege , kupuję, żeby spróbować. Są niejadalne. Lepsze ziemniaki z masłem/ margaryną.

sorry , już na początku się pożygałem. Ale, co kto lubi. CHoć z wegańską zarazą walczyć należy siłom i godnościom osobistom. Do diety która wymaga suplementowania, nie przekona mnie nikt - nie jest naturalna, w przeciwienstwie do wegetariańskiej, dla której mam szacunek (mimo, że jestem raczej flexi). Aha, nie ma mleka roślinnego - mleko to wydzielina gruczołów mlecznych ssaków. Pozdrawiam

po odruchach wymiotnych zerwałam maseczke i wszystko znalazlo sie w kibelku

Mi też to nie odpowiada, no już ten skład mi nie pasuje. Ale dobrze, że dopisali, że wegańska, bo przynajmniej wiadomo, że to nie jest pascha tradycyjna. Poza tym, każdy ma prawo jeść to co chce, no i nie należy zapominać, że są osoby, które nabiału jeść nie mogą, więc dla nich, to jest jakaś namiastka normalności.

To nie ma nic wspólnego z paschą!Proszę tego czegoś do paschy nie porównywać!Ja bym tego nawet psu nie dała!To tak jakby gówno nazwać twarogiem!

Kolejna reklama. A podobno olej rzepakowy jest be!!!

zwłaszcza mąka ryżowa na surowo musi być super zdrowa

Pascha wielkanocna jadana jest tylko raz w roku, na Wielkanoc. Nikomu kilogramów nie przybędzie, chyba że zje 10 kilo . A weganie n iech se wymyślą swoja nazwę , bo pasche robi się z normalnego sera , nie tofu.

Szczególnie te nerkowce są "ok".

Ok. Możecie to sobie jeść. Tylko nie piszcie, że to jest deser !!! Wegańskie paskuctwo !

Tfuj. Na samą myśl już mnie mdli. Nie rozumiem, po co hipokryci z jednej strony uważają się za lepszych, bo są "vege" (po staremu: jarosz - czyli jarzynożerca), a jednocześnie kradną dawne nazwy mile łechcące wyobraźnię: smalczyk, parówka, wołowina vege, kotlet, bitki, masełko, mleczko, mleczko, flaczki, serek itd. Nie mają wyobraźni, by wymyślić własne nazwy? Np. siano na ostro, trawa w piwie, sojownik, kokos szympansa. Można też korzystać z nazw już istniejących potraw jarskich, albo nie wskazujących na surowiec, np. pyry deptane, fasolka w sosie, warzywa smażone, omasta, napitek jadło. Jak na razie, brak wyobraźni u jaroszów wskazuje, że pomysł, by w stosowaniu diety naśladować kozy czy krowy nie wypływa dobrze na mózg. Homo sapiens nie jest przeżuwaczem (nie ma dwóch żołądków), ani mięsożercą (ma za długi przewód pokarmowy), ale jest wszystkożerny. Niczego zanadto.

Przetańcie pierniczyć głupoty, pascha jest znana w Polsce i gości na stołach co najmnie 500 lat. Oczywiście są regiony gdzie jest mniej popularna, a czasami w ogóle nie znana, ale to są marginalne nic nie liczące się wyjątki

Na cholerę i jakaś pasza.