programy
kategorie
Mamy mają moc

Mamy Mają Moc - Renata Wasylów

sez. 1, odc. 6

MAMY MAJĄ MOC, to rozmowy o dzielnych mamach, które każdego dnia stawiają czoła wyzwaniom macierzyństwa, ukazując przy tym niesamowitą siłę miłości i odwagę. Program...

rozwiń
Tranksrypcja:To był koniec świata i to był dla mnie bardzo duży szok i je...
rozwiń
Dlaczego ja?
No chciałbym, żeby Bartek był samodzielny.
Chodzę do pracy i przełączam się na inny tryb.
Więc to mi w ogóle uratowało życie na samym początku.
Zdecydowanie trudniej wracać do domu, w którym nie ma już męża.
Podobno życie daje nam
tyle trudności
ile jesteśmy w stanie udźwignąć.
Jeśli to prawda to Renata Wasylów
jest naprawdę silną kobietą.
W jej życiu było trzech wyjątkowych mężczyzn:
piętnastoletni Piotrek,
jedenastoletni Bartek,
który ma autyzm
i jej mąż Kamil.
Ten ostatni żyje już tylko w jej wspomnieniach.
Renata od kilku lat jest wdową.
Samotność, gniew, bezsilność
to uczucia, które zna doskonale.
Dziś pogodzona ze sobą i swoim życiem staje do walki. Do walki o samą siebie.
Renata naprawdę ma moc.
Renata, to jest tablica wspomnień. Chciałabym, żebyś powiesiła na niej
swoje najważniejsze chwile.
Od czego zaczniemy? Bo wiem, że masz ze sobą kilka
przepięknych fotografii.
Zacznę od moich synów:
Piotrka - starszego, piętnastoletniego i Bartka jedenastoletniego.
To jest ważny dla nas dzień, w którym razem po raz pierwszy we trójkę jechaliśmy na rowerze.
Pierwsze razy są najważniejsze, nie? Tak jest.
Bartek opanował jazdę na rowerze dwukołowym.
Piotrek - trochę młodsze zdjęcie. Piotrek jest od zawsze powiem buntowniczy i
jest osobą, która bardzo lubi tworzyć.
Ma do tego rzeczywiście smykałkę i taki dryg.
To jedno z jego kolejnych dzieł.
A ty jesteś z tego dumna? Bardzo jestem z tego dumna. Mam nadzieję, że widać, że jestem bardzo dumna.
Bartek lubi wspinać się, chodzić, chować w różne miejsca. Jest bardzo taki sprawny, ale jednocześnie niesamowicie ostrożny.
Nigdy z niczego nigdy nie spadł, a naprawdę wchodzi wysoko. Szczęśliwa mama.
Bardzo, bardzo chociaż nie przeszkadza mi to jak jest wysoko szczerze mówiąc. Tu jesteśmy po raz pierwszy na naszym wspólnym obozie
terapeutycznym. Czas dla Bartka, czas dla Piotrka i czas dla mnie również bardzo bardzo przyjemny.
I jednocześnie nad wodą.
Chwila takiego pięknego, polskiego słońca złotego. Zachód słońca nad jeziorem właśnie,
a tu moi dwaj synowie pozują mi nad tym pięknym jeziorem w Rajgrodzie.
Bardzo ciepły moment dla naszej całej trójki. Przepiękne zdjęcie.
No dobrze to mamy kilka wspomnień, mamy ciebie.
Chciałabym z tobą porozmawiać o tym wszystkim, co jest dla ciebie ważne. Zapraszam na kanapę.
Renata, pamiętasz ten moment kiedy masz 20 lat,
tak myślę.
Myślisz o swojej karierze, o tym jak
będzie wyglądać twoje życie za kilka lat.
Kim byłaś wtedy? Co to była za dziewczyna?
Ja miałam taką myśl jak miałam 7 lat.
Już widziałam, że jak będę miała 26 to będę mieszkała w Warszawie, będę miała dwójkę dzieci
i będę pracowała w dużej firmie, będę zarabiała mnóstwo pieniędzy.
Taki konkretny plan na życie. Bardzo konkretny.
Czy coś z tego udało się zrealizować?
Wszystko, tylko kilka lat później niż 26.
Czyli ty raczej jesteś taką osobą zadaniową?
Na maksa.
A to dobrze czy źle?
I dobrze i źle.
Dobrze, bo wiem, że zrobię to na czym mi zależy,
ale źle, że czasami jest to po trupach i zwykle po własnym.
Ale tak mówisz o tym jakbyś już doświadczyła
też negatywnych skutków takiego myślenia. Oczywiście, że tak. To ciało nie kłamie, ciało już mi dało znać, że trzeba
trochę odpuścić i trochę zluzować. Jak gdyby jestem trochę po drugiej stronie tęczy
tak naprawdę czyli teraz jestem na etapie akceptacji, że
nie wszystko muszę.
Pamiętam jak urodziłam swoje pierwsze dziecko, miałam lat 30 to miałam wyraźne poczucie, że pociąg z karierą po prostu odjechał,
a ja zostałam.
Właśnie miałam ciebie o to zapytać, bo w sumie
myślę, że w moim przypadku też tak podobnie było.
Ty się trochę obawiałaś tego macierzyństwa? Odkładałaś to na później? Nie, nie w ogóle nie. Czy to było też zaplanowane?
Ja zawsze wiedziałam, że będę mamą. Nie wiedziałam czy będę żoną, ale widziałam, że będę mamą. Zawsze to jakby było dosyć takie biologiczne.
Natomiast ja nie wiedziałam, że to jest aż taka wielka rewolucja, bo tego nikt nie mówi tak naprawdę mamom.
No dobrze, czyli takie pierwsze to zaskoczenie. Myślę, że to był dla ciebie taki moment osadzenia takiego mocno.
Ale to był trudny moment czy tylko zaskakujący?
Trudny. To był trudny dla osoby bardzo aktywnej, w wieku lat 29,
która cały czas po prostu awansowała i szła krok za krokiem i realizowała tak jak mówisz zadaniowo pyk pyk.
Nagle stop.
To był duży szok. A następny szok w Twoim życiu?
Następny szok. To znaczy myślę, że taka decyzja, bo jak urodziłam drugiego syna to już zaczęłam patrzeć jak to
poukładać, żeby mieć czas na siebie, na swoje zainteresowania,
na zarabianie pieniędzy też i zaczęłam szukać innego sposobu pracowania. Czyli teraz jesteś kim?
Teraz jestem coachem, konsultantem, trenerem,
czasami mediatorem.
A ten moment, w którym dowiedziałaś się, że twój młodszy syn Bartek
ma autyzm, to też był dla ciebie taki moment zatrzymania się czy
odebrałaś to na zasadzie
kolejnego zadania do wykonania?
Nie, nie. To był koniec świata i to był dla mnie bardzo duży szok i jednocześnie taki duży bunt.
Dlaczego ja w ogóle?
Skoro chciałam mieć dzieci, prowadziłam zdrowy tryb życia, dbałam o siebie, łykałam wszystkie kwasy foliowe świata i nagle mam chore dziecko.
Mówimy o twoich trudnych momentach w życiu,
na pewno jest to trudny moment, ale chciałabym ciebie o to zapytać. O ten moment, w którym odchodzi twój mąż.
Pamiętasz te chwile?
No tak, ona była bardzo dramatyczna. To wszystko nastąpiło nagle. To był wypadek 4,5 roku temu.
Tak naprawdę wszystko się od tej pory zmieniło, tak do końca więc
mój czas taki pierwszy po tym to było dbanie o to, żeby dzieciaki
przeszły przez to jak najłagodniej, z jak najmniejszą traumą.
Walka o to, czy w ogóle mogę dalej wykonywać swój zawód. Dałam sobie 6 miesięcy przerwy.
Jeżeli to jest w stanie finansowo nas utrzymać to dobrze, a jak nie no to szukamy czegoś innego. Też bez jakiejś takiej napinki.
A ty wtedy byłaś już coachem? Byłam już wtedy coachem, byłam wtedy trenerem.
No trudne to było strasznie wszystko.
Też takie wymagające jak gdyby czym się zająć i w ogóle, a trzeba było się zająć wszystkim naraz.
Jak sobie przypominam ten czas to takie poczucie
też koniec świata dla mnie.
Co ja teraz mam zrobić? I taka myśl: co się da.
No i robiłam co się da.
Miałaś taki moment kiedy
kiedy właściwie nie czułaś już sił?
I chciałaś odpuścić? Ja mam taki moment raz w miesiącu.
To nie jest tak, że to się zmienia i teraz jestem taka dzielna i mocna tylko po prostu co jakiś czas tak wraca.
I jestem zmęczona strasznie na przykład.
I co wtedy robisz?
Nauczyłam się dbać o siebie.
Nauczyłam się, że muszę
pamiętać o tym, żeby mieć krąg osób, które mnie wspierają.
Moja mama ze mną zamieszkała na początku po śmierci mojego męża.
Jestem za to jej bardzo wdzięczna.
Moi teściowie przenieśli się w ogóle z Olsztyna do Warszawy,
żeby nam pomagać. Mój teść przychodzi codziennie i po prostu
robi zadania domowe z moim starszym synem. Po prostu go pilnuje naprawdę.
Moje przyjaciółki się mną zajęły i tak dbają o mój, że tak powiem rozwój duchowo intelektualno emocjonalny, cokolwiek to nie znaczy.
Zabierają mnie w różne miejsca.
A czy ty wiesz co Twoi dorastający chłopcy o tobie myślą?
Jak ciebie postrzegają, czy jesteś właśnie dla nich tą zwiewną, kobiecą mamą,
czy taką właśnie mamą fajterką?
Ja jestem przede wszystkim chyba dla nich mamą, która dla nich gotuje w kółko,
bo to jest główne zajęcie mojego życia aktualnie.
Bartek ma taką specjalną dietę. Oni poza tym nie chcą niestety jeść poza domem
z jakiś tam swoich przyczyn, więc chcą tylko jeść w domu.
Znaczy śmieję się trochę, ale rzeczywiście też dużo z nimi rozmawiam, ale co oni o mnie myślą to pewnie
trudno wejść w czyjąś głowę.
No to mamy dla ciebie małą niespodziankę.
Przygotowaliśmy film, na którym są twoi chłopcy.
Kochamy naszą mamę, ponieważ cały czas nad nami siedzi
i nawet kiedy nie okazujemy współpracy to i tak nam pomaga.
Znajduje dla nas czas, mimo że jest bardzo zapracowana.
Moja mama mówi, że cały czas jestem mądry i że jej przede wszystkim pomagam.
Jak się coś zepsuje to zawsze jej pomagam, bo się zepsuje internet to po prostu restartuje router i działa.
Najlepsza cecha mojej mamy to cierpliwość.
Zawsze nad nami siedzi i się nami opiekuje. Moja mama jest wyjątkową osobą.
Nie wyobrażałbym sobie bez niej życia. Piękne.
Moja mama zawsze nad nami siedzi. Co to dla ciebie znaczy?
Co to dla mnie znaczy? Wydaje mi się, że to jest to na czym mi najbardziej zależało jak zmarł mój mąż, żebyśmy
byli blisko siebie. Ja czasami gdzieś tam muszę wyjechać do pracy albo wyjść, ale mentalnie, żebyśmy byli
blisko siebie. Jak jesteśmy razem to żebyśmy rzeczywiście byli ze sobą razem. To znaczy, żebyśmy rozmawiali.
Kiedy wieszałaś zdjęcia na ramce taka myśl mi do głowy przyszła, że
nie ma tam zdjęcia twojego męża.
Z czego to wynika?
Z bardzo prozaicznej sprawy.
On ciągle nam robił zdjęcia. Naprawdę.
Mam piękny film, który zmontował mój kolega na
jego pogrzeb przepiękny,
ale nie potrafię go zdemontować, żeby wybrać najładniejsze zdjęcia, ale może
tak szczerze mówiąc to wynika też z tego, że
ja na przykład nie jestem w stanie nawet
dzisiaj pojechać na cmentarz jeszcze.
Jestem tam raz na 3 miesiące.
Renata, mówisz o tym, że
dla ciebie pewnego rodzaju trapią jest
też sztuka.
Masz swój ulubiony obraz, taki który pomaga ci w trudnych chwilach?
"Pocałunek" Klimta, bo jest taki złoty i słoneczny.
Mam taką filiżankę do kawy, codziennie na nią patrzę.
I rzeczywiście pomaga?
Tak, świadomie staram się otaczać się rzeczami, które wzmacniają.
A to, że jesteś coachem i że
tak naprawdę też wspierasz innych ludzi
w ich trudnościach, czy to co ty przeszłaś jest jakąś pomocą w Twojej pracy? Czy wręcz przeciwnie?
No to jest super sprawa tak naprawdę, bo wchodzę do pracy i przełączam się na inny tryb.
Więc to mi w ogóle uratowało życie na samym początku.
Jak mąż zmarł, zadzwoniłam do swoich klientów
powiedziałam co się wydarzyło, mówiąc im: słuchajcie, ja wam znajdę innego coacha, bo ja nie wiem kiedy ja wrócę do pracy.
I wszyscy powiedzieli: słuchaj,
wracaj kiedy chcesz, my na ciebie poczekamy.
Powrót do pracy naprawdę
pomógł mi wrócić do jakiejś równowagi. Miałam poczucie:
wchodziłam na sesję, robiłam swoje, wychodziłam i był efekt.
To było proste. Życie jest trudniejsze.
Zdecydowanie trudniej wracać do domu, w którym nie ma już męża.
Takie twoje marzenie, coś co chciałabyś spełnić,
ale nie takie, które jest realne,
tylko coś takiego naprawdę, co jest dla ciebie w życiu ważne?
I co nie zależy tylko od ciebie, to?
No chciałbym, żeby Bartek był samodzielny.
Takie oczywiste. Cała reszta nie jest taka ważna.
Życzę tobie, żeby te twoje
marzenia realne i nierealne mogły się spełnić, a nawet jeżeli nie
9 reakcji
7
2
0
Podziel się
Komentarze (0)

Programy Wirtualnej Polski

KOMENTARZE
(0)